14.12.2016, 13:09
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.12.2016, 13:59 przez Tajny Współpracownik.)
Jeśli studia opłacisz sobie z własnej pracy lub pracy swoich rodziców i w czasie studiów nie weźmiesz ani grosza pomocy socjalnej od państwa, to okej. Jesteś w końcu dorosły, a państwo jak dobry inwestor nie powinno tracić kapitału na nieudaną inwestycję. Byznes ys byznes.
PS Podstawowa matematyka na maturze nie wpływa w żaden sposób na zatrudnienie w korpo, bo oni nawet nie zobaczą Twojej matury xd. Studia w IT może mają jakieś znaczenie, ale tylko żeby nie być przefiltrowanym przez HR - mam wrażenie że rekruterzy odpalają 50 PDF-ów z CV, wciskają Ctrl+F i wpisują hasełka, enter -> w ten sposób może odpaść osoba, która może i ma super doświadczenie, dobre umiejętności, ale firma każe mieć inżyniera... i lipa z takim kandydatem, bo jest odrzucany na start i nie zaprezentuje swoich możliwości.
No dobra, jakbym ja był kierownikiem, to gdybym miał do wyboru Jasia po MIMUW i Kazia po WSRH, gdyby obaj mieli podobne tytuły, wiedzę, doświadczenie, chcieli tyle samo za swoją pracę, to wziąłbym Jasia. Z prostej przyczyny. Będąc na studiach, człowiek uczy się ogłady i ma horyzonty myślenia - po MIMUW będą imponujące, chyba że to był trójkowicz z przypadku. No ale ja jestem rocznik 93, szarość lat '90 w pełni i depresja 2001 roku (dziura Bauca, 60 mld deficytu przy bezrobociu 16%, wzroście PKB 1%). To ja inaczej patrzę.
Pomysł na życie według mnie jest zatrważający. Bo jak dla mnie takie studia w 80% są z powodu zainteresowań i "powołania", a 20% to czysta, pragmatyczna kalkulacja - idę do pracy żeby zarobić hajs. Na szczęście w IT mam komfortowo, bo dobrze i uczciwie zarobię (w maju miałem rozmowę z osobą zainteresowaną moimi zdolnościami, powiedziała że woli żebym zastanawiał się na co wydać 100 zł, niż od kogo pożyczyć stówę żeby starczyło do wypłaty - odrzuciłem ofertę bo rodzina mi się hajta i mama z siostrą same zostaną, a trzeba sporo rzeczy w domu zrobić), a przy okazji robię to co lubię. Żyć, nie umierać. Tylko trzeba mieć jedną zasadę - nie od razu Rzym zbudowano. A spotkałem się z osobą 19-letnią, na I roku, która jako designer czy inny grafik chciała 4000 netto na UoP na czas nieokreślony, z MultiSport, MediCover i innymi dodatkami. Na coś takiego trzeba wypracować. Pracodawca ma mieć zysk z takiego człowieka. I ten student dziwił się, że wysłał 40 życiorysów i dostał zaproszenie na maks 5 rozmów. 4000 netto to 5600 brutto, a realny koszt pracodawcy to 6800 (czyli praca jest "opodatkowana" w wysokości 40%).
Jak dla mnie ten plan przypomina panikę i ucieczkę przed poważnym pytaniem "co ja mam teraz ze sobą zrobić". To jest ze wszystkimi, którzy idąc do technikum nie mieli planu "B" albo poszli pod wpływem emocji. Po liceum masz większe możliwości studiów, po technikum jesteś już na torach do stacji inżynier. Chcesz zjechać na bocznicę czy wykoleić się?
(14.12.2016, 12:05)Waves napisał(a):Mordoru na Domaniewskiej unikam. I z korpo jakoś się nie spotkałem. Owszem, miałem dress code, ale nie byłem numerem, nie miałem 5 minut przerwy na 1 godzinę pracy. Czułem się dobrze, bo nawet jeśli ktoś mnie pocisnął lub wkurzył, to wystarczył telefon do kiero i miałem sprawę załatwioną. No i nie byłem Starszym Szerpą do spraw Nawigacji na Czomolungmie. Poza tym byłem IT, nie sprzedawcą czy innym doradcą, więc na moją prośbę każdy musiał zrobić to, o co prosiłem (przerwać pracę na przykład). I to robili. To jest korposzczur?[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]
Jeśli pracowałeś w biurze jako IT bez studiów i podstawową maturą to jest dla mnie szansa na zostanie korposzczurem
PS Podstawowa matematyka na maturze nie wpływa w żaden sposób na zatrudnienie w korpo, bo oni nawet nie zobaczą Twojej matury xd. Studia w IT może mają jakieś znaczenie, ale tylko żeby nie być przefiltrowanym przez HR - mam wrażenie że rekruterzy odpalają 50 PDF-ów z CV, wciskają Ctrl+F i wpisują hasełka, enter -> w ten sposób może odpaść osoba, która może i ma super doświadczenie, dobre umiejętności, ale firma każe mieć inżyniera... i lipa z takim kandydatem, bo jest odrzucany na start i nie zaprezentuje swoich możliwości.
No dobra, jakbym ja był kierownikiem, to gdybym miał do wyboru Jasia po MIMUW i Kazia po WSRH, gdyby obaj mieli podobne tytuły, wiedzę, doświadczenie, chcieli tyle samo za swoją pracę, to wziąłbym Jasia. Z prostej przyczyny. Będąc na studiach, człowiek uczy się ogłady i ma horyzonty myślenia - po MIMUW będą imponujące, chyba że to był trójkowicz z przypadku. No ale ja jestem rocznik 93, szarość lat '90 w pełni i depresja 2001 roku (dziura Bauca, 60 mld deficytu przy bezrobociu 16%, wzroście PKB 1%). To ja inaczej patrzę.
Pomysł na życie według mnie jest zatrważający. Bo jak dla mnie takie studia w 80% są z powodu zainteresowań i "powołania", a 20% to czysta, pragmatyczna kalkulacja - idę do pracy żeby zarobić hajs. Na szczęście w IT mam komfortowo, bo dobrze i uczciwie zarobię (w maju miałem rozmowę z osobą zainteresowaną moimi zdolnościami, powiedziała że woli żebym zastanawiał się na co wydać 100 zł, niż od kogo pożyczyć stówę żeby starczyło do wypłaty - odrzuciłem ofertę bo rodzina mi się hajta i mama z siostrą same zostaną, a trzeba sporo rzeczy w domu zrobić), a przy okazji robię to co lubię. Żyć, nie umierać. Tylko trzeba mieć jedną zasadę - nie od razu Rzym zbudowano. A spotkałem się z osobą 19-letnią, na I roku, która jako designer czy inny grafik chciała 4000 netto na UoP na czas nieokreślony, z MultiSport, MediCover i innymi dodatkami. Na coś takiego trzeba wypracować. Pracodawca ma mieć zysk z takiego człowieka. I ten student dziwił się, że wysłał 40 życiorysów i dostał zaproszenie na maks 5 rozmów. 4000 netto to 5600 brutto, a realny koszt pracodawcy to 6800 (czyli praca jest "opodatkowana" w wysokości 40%).
Jak dla mnie ten plan przypomina panikę i ucieczkę przed poważnym pytaniem "co ja mam teraz ze sobą zrobić". To jest ze wszystkimi, którzy idąc do technikum nie mieli planu "B" albo poszli pod wpływem emocji. Po liceum masz większe możliwości studiów, po technikum jesteś już na torach do stacji inżynier. Chcesz zjechać na bocznicę czy wykoleić się?
1. Zawsze mam rację.
2. Jeśli nie mam racji, patrz pkt 1.
2. Jeśli nie mam racji, patrz pkt 1.